Nasze wypady na popularną już w Polsce ,,METHODE” zaczęliśmy w tym roku bardzo szybko ,od pierwszych dni stycznia .Pamiętam jak jeszcze był lód do 5 metrów od brzegu,woda była zimna więc karp praktycznie wcale nie chciał żerować,trzeba było sztycą rozbijać lód by podholować rybę bezpiecznie do kosza
.To niesamowite ,że karp potrafił zmieniać swoje zachcianki i trzeba było co tydzień dopasować
coś nowego .Methoda przypomina mi Chemie ,trzeba coś połączyć z czymś by była jakaś reakcja ,w tym wypadku podstawą była zanęta oraz przynęta .Należało zrobić odpowiedni kontrast ,zanęta musiała być bezzapachowa i szybko pracująca,miała wpaść do wody i zrobić smugę tak by zaciekawić te ryby.Oczywiście to jeszcze nie było gwarancją sukcesu,należało rzucić w odpowiednie miejsce .Tutaj precyzja rzutów była ćwiczona do centymetrów .Rzucaliśmy pod drugi brzeg (około 60 metrów) między krzakami ,które miejscami miały luki po 50 cm ,oczywiście należało jeszcze odpowiednio wstrzymać koszyk tak by nie wpadła jak bomba na Hiroszimę,ponieważ tam był 1 metr głębokości i można było w ten sposób spłoszyć ryby .Co do przynęty nie będę się rozpisywać bo tzw ,,złoty środek”niestety nie istniał .Nasze wypady na methode jako ekipa TEAM BARBUS podsumują nasze zdjęcia ,które zostały robione od Stycznia aż do dziś.Spędzaliśmy każdą Niedziele na rybach ,trenując od rana do wieczora bo przecież trening czyni mistrza !.
Wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy nauczyć się sami.
Adam Mickiewicz
TEAM BARBUS :
-MARIUSZ ZASADA
-KRZYSZTOF OŚMIAŁOWSKI
-PATRYK PIÓRKOWSKI